W środę Donald Trump ogłosił nałożenie dodatkowych 25% ceł na samochody osobowe, lekkie ciężarówki i części samochodowe produkowane zagranicą. Wczoraj premier Japonii Shigeru Ishiba powiedział w wystąpieniu w parlamencie, że dla rządu japońskiego „wszystkie opcje są na stole” w przygotowywanej odpowiedzi. „Japonia jest krajem, który dokonuje największych inwestycji w Stanach Zjednoczonych, więc zastanawiamy się, czy ma sens, aby [Waszyngton] stosował jednolite cła wobec wszystkich krajów. To jest kwestia, którą poruszaliśmy i nadal będziemy poruszać (…). Musimy rozważyć, co jest najlepsze dla narodowego interesu Japonii. Rozważamy wszystkie opcje, rozważając najbardziej skuteczną reakcję” – powiedział Ishiba, nie precyzując możliwych kroków.

Według danych japońskiego Ministerstwa Finansów w 2024 roku samochody stanowiły 28,3% całkowitego eksportu do Stanów Zjednoczonych, co stanowi największą ekspozycję ze wszystkich sektorów gospodarki. Nic dziwnego, że akcje japońskich producentów samochodów gwałtownie spadły w czwartek. Przemysł motoryzacyjny stanowi około 3% japońskiego PKB.

Przez lata uległość japońskich decydentów wobec Waszyngtonu w kwestiach gospodarczych wynikała z zależności w sferze bezpieczeństwa. Moim zdaniem problem, którego nie widzi obecna administracja w Waszyngtonie, polega na tym, że im bardziej podważa ona rolę USA w sferze bezpieczeństwa, tym bardziej osłabia ich wpływy w każdej innej, włącznie z gospodarczą. Kiedy wszyscy uznają, że szansę na pomoc militarną Trumpa wynoszą zero, takie też będą jego wpływy polityczne i ekonomiczne.

Pytanie tylko, czy to już jest ten moment dla Tokio?

Nieznane's awatar

Opublikował/a Michał Bogusz

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.